Płatnicza, 25 - Bielany
Warszawa - MZ - 01-852
- Szkolenia, Kursy
- Warszawa
- KURSY MASAŻU WARSZAWA AKADEMIA ROZWOJU ZAWODOWEGO MEDICA
KURSY MASAŻU WARSZAWA-AKADEMIA ROZWOJU ZAWODOWEGO MEDICA - WARSZAWA, MZ
| Poniedziałek | 09:00 do 20:00 | |
| Wtorek | 09:00 do 20:00 | |
| Środa | 09:00 do 20:00 | |
| Czwartek | 09:00 do 20:00 | |
| Piątek | 09:00 do 20:00 | |
| Sobota | 09:00 do 20:00 | |
| Niedziela | 09:00 do 15:00 | OtwórzZamyka się w 15:00 |
Społecznościowe / Internetowe
Galeria
Mapa
Podobne firmy w pobliżu
Recenzje
Kurs masażu tajskiego 13-15.05 Zwardon k
Żywca
Kurs jest otwarty rowniez dla amatorow
masazu, wlacznie z trenujacymi muay thai,
kick boxing.
Gościem kursu (i moze uczestnikiem) będzie
Interkontynentalny Mistrz Świata w Muay
Thai, Rafał Simonides http://simonides.pl ,
ktory pochodzi z tych stron, a przez obecnosc
na kursie chce podkreslic zwiazek boksu
tajskiego z masazem tajskim.
W sobotni wieczor 14.5, po zajeciach, opowie
on o znaczeniu masazu tajskiego w treningu
zawodnikow muay, o kulturze, życiu
codziennym w Tajlandii, pokaze swoje albumy i
film o Tajlandii.
Kursanci otrzymują oprócz certyfikatu od
instruktora kursu, p Krongboon, rowniez
dyplom referencyjny od Rafała Simonidesa
oraz firmy szkoleniowej Pro Reha Sport.
Amatorzy masazu dostana dodatkowo balsam
ziolowy do masazu, rozgrzewajacy olejek dla
bokserow i przeciwbolowa esencje ziolowa.
Kurs rozpoczynamy w piatek 13.05 o 9.00, do
niedzieli wieczora.
Organizatorzy moga odebrac ze stacji PKP
Zwardon.
Koszt 800zl
Nocleg w hotelu, pokoje 2 i 3 osobowe 50 zł,
śniadanie 10 zł, obiad 20 zł, kolacja 10
zł.
Zaliczka 100zl dla hotelu, rownoczesnie
gwarantujaca udzial w kursie.
wiecej info: [email protected]
http://massagethai.info
Tajski dla głuchoniewidomych
Szkolenie z podstaw masażu tajskiego dla
osób głuchoniewidomych
Bezpłatne szkolenie dla osób
głuchoniewidomych z podstaw masażu
tajskiego? Dzięki projektowi, który
realizujemy pod hasłem ?Weź sprawy w swoje
ręce?? stało się to możliwe! Wzięło w
nim udział dziesięciu beneficjentów tego
projektu, którzy będąc już masażystami,
chcieli zdobyć dodatkowe umiejętności i
tym samym zwiększyć swoją atrakcyjność
na rynku pracy.
Szkolenie odbyło się w miejscu bliskim
sercom wielu osób związanych z TPG, czyli w
Ośrodku Szkoleniowym Stowarzyszenia
?Akademia Łucznica?. Poprowadziła je
natomiast Kanya Krongboon, o której dużo
można się dowiedzieć ze strony
internetowej www.massagethai.info Kanya sama
się na niej przedstawia jako ?jedyna
nauczycielka masażu tajskiego,
indonezyjskiego i tajskiego masażu stóp i
tajskiego masażu ziołowego w Polsce?.
Oprócz tego chwali się też, że: Jestem
terapeutką i nauczycielką jogicznego
masażu tajskiego, indonezyjskiego, tajskiego
masażu stóp i tajskiego masażu ziołowego
z kilkunastoletnim doświadczeniem.
Wykonałam grubo ponad dziesięć tysięcy
zabiegów, każdy trwający co najmniej
godzinę i wyszkoliłam w trybie
indywidualnym w Tajlandii i Wielkiej Brytanii
ponad 500 masażystów, jak również prawie
600 na 80 kursach publicznych i prywatnych w
Polsce (wielu wracało na moje kolejne
kursy).
Katarzyna Ptasznik, koordynator makroregionu
południowo-wschodniego, która była
odpowiedzialna za przygotowanie szkolenia dla
masażystów, informacje te uzupełnia
jeszcze o to, że jak wiedziała z
wcześniejszych rozmów z Kanyą, ma ona
bogate doświadczenie w pracy z osobami
niewidomymi i słabowidzącymi. Było to
ważne kryterium przy wyborze instruktora i
jak się okazało przyniosło pozytywne
efekty.
A dlaczego w ogóle masaż tajski?
Katarzyna Ptasznik wyjaśnia, że inspiracja
wypłynęła z kilku źródeł: ?Ludzie są
coraz bardziej spięci, coraz bardziej
potrzebują więc masażu relaksującego. A
tajski jest bardziej masażem relaksacyjnym
niż leczniczym. Jest doskonały dla osób,
które po trudach codziennej pracy chcą
sobie zrobić chwilę relaksu. Ponadto:
masaż tajski wychodzi poza utarte schematy,
więc w naszym społeczeństwie odbierany
jest po prostu jako atrakcyjny. Dla naszych
masażystów dodatkowym atutem jest też to,
że do wykonywania masażu tajskiego nie
potrzebują żadnego specjalistycznego
wyposażenia ? wystarczy kocyk, który
rozłożą na dywanie w domu klienta.
Przyznać się jednak muszę, że nie ja
wpadłam na ten pomysł ? podsunęli mi go
sami masażyści, biorący udział w
projekcie ? sygnalizowali, że to jest ta
technika, którą chcieliby poznać.?
Szkolenie ? okiem uczestnika, Krzysztofa
Gaja
(fragmenty ? więcej w 4. numerze kwartalnika
?Dłonie i Słowo?)
?Dowiedziałem się, że ma być 10
masażystów z całej Polski z przewodnikami,
więc zacząłem intensywnie myśleć, jak
tylu głuchoniewidomych nauczyć w trzy dni
masażu tajskiego i z lekka obawiałem się
?wolnej polki", a nawet ?partyzantki", jak to
się żartobliwie czasem mówi na kurs,
który ma być, żeby był. Ciągnęło mnie
jednak coś i już, może to prowadząca
Kanya Krongboon - prawdziwa Tajka, a może
Anioł Stróż?
Już wkrótce miało się okazać, że ja to
i owszem, mam wyobraźni całkiem sporo, ale
organizator i prowadzący, mieli więcej, bo
nie spotkałem kogoś jadącego do Warszawy
po szkoleniu, który by był
niezadowolony.
Po naszemu, po europejsku, jak masować, to
gdzieś na leżance, kozetka jakaś, żeby
tapczan chociaż. A tu na podłodze zasłane
materacami, na materacach kocyczki i oto
całe wyposażenie na początek do masażu
tajskiego. Każdy głuchoniewidomy zajął
pozycję siedzącą po turecku, albo jakąś
parterową, bo i taki materac zachęca od
razu do polegiwania nawet. Zrobiło sie
gwarno, każdy gada do swojego przewodnika i
odwrotnie, więc 20 głosów co najmniej coś
tam sobie jeszcze uzupełnia na jakiejś
?mózgowej półce". Nie mogę się doczekać
na rozpoczęcie. Obok mnie Tomek mój
przewodnik, Kasia, przewodnik Zuzanny i tak
dalej: Iza, Mariusz, Warszawa, Wrocław,
Kraków, Szczecin. Sala dość duża, więc
się stresuje, że do mnie nie dotrze coś. W
pewnym momencie rozległo sie tradycyjne cii
cii cii bo oto z cicha zaczyna do nas
przemawiać pani Kanya. Sporo osób zna
angielski, ale Małgorzata tłumaczy ofiarnie
głośno wszystkim, którzy mają
problemy.
Szybka decyzja, kto będzie masowany i oto
już Zuzanna leży na materacu i zaczynamy
masaż stopy. Nasi przewodnicy dysponują
już rysunkami, gdzieś ktoś rozdał, biorę
do ręki, kilkanaście, może lepiej stron.
Pani Kanya pokazuje pierwszą linię,
przewodnicy powtarzają nam, raz i jeszcze
raz, do skutku. Wreszcie próbujemy. Uciskam
kciukami na stopę Zuzanny od podeszwy i
klęczę bogobojnie na kolanach, i pochylony
do przodu.
http://tpg.org.pl/index2.php?aktu&news=80
http://sites.google.com/site/masaztajskiwarsz
awakurs
Masaż tajski subiektywna recenzja
fragment opinii niewidomego masazysty o
kursie tajskiego:
"Masaż wykonywany jest w parterze, na macie.
Nie ma tu żadnej pracy z energią czy
jakimiś tam wydumanymi meridianami. Jest to
strikte fizyczna robota. Pacjent leży, a
terapeuta klęczy obok, nad nim, lub na
jednej nodze, gdy druga jest wykroczna.
Masaż ten polega na tym, by używać siły
własnego ciała i nie męczyć się podczas
zabiegu.
Myślałem, że od dlugiego klęczenia będą
mnie boleć nogi czy kregoslup lędźwiowy,
ale tak nie było. Kanya zwraca uwagę na
ergonomię technik i to by podczas ich
wykonywania nie zrobiliśmy sobie sami
kuku.
Pierwszy etap pokazów to były uciski
wzdłuż charakterystycznych dla tego masażu
linii na nogach. Nie są one jakieś
wymyślnie skomplikowane i łatwo je
zapamiętać, bo przebiegają zazwyczaj
wzdłuż obrysu mięśni lub ścięgien.
Prowadzą od przyczepów jednej grupy do
drugiej itd. Uciskasz dwoma kciukami i tyle.
No właśnie. Jak się już tak kilka godzin
nauciskałem, to chciałem jechać do domu.
Myśleliśmy z kumplami, że to będzie takie
tam fiki miki, i tu nas Kanya zaskoczyła.
Zaczęła pokazywać techniki rozciągania
powięzi, mięśni i pracy na stawach.
Znam wiele technik z terapii manualnej, ale
to, co Kanya wydziwiała, robiło wrażenie.
Np technika będąca równocześnie trakcją,
rozciąganiem powięzi, rotacją, i tak na
wielu stawach, mięśniach i na wiele
sposobów.
Techniki, poza tym, że skuteczne, to są
bardzo widowiskowe. Po pierwszym dniu czułem
się jak po treningu karate.
Masaż w niektórych miejscach jest bolesny,
ale ból ten musi być znośny i nie duży.
Ogólnie wrażenie po tym masażu jest
przyjemne. Cały zabieg jest podobny do tych
z yumeiho. Jest on jednak w moim odczuciu
delikatniejszy, bardziej przemyślany i nie
tak siermiężny, jak u japończyków. Nie ma
też manipulacji na stawach obwodowych
(przynajmniej na pierwszym etapie kursu).
Jest to tzw. masaż jogiczny, więc głównie
skupia się na streczingu i pracy z tkanką
miękką.
Początkowo planowaliśmy, jako starzy
wyjadacze, zrobić z kumplami dwa etapy od
strzału - podstawowy i zaawansowany. Jednak
materiału jest dużo więc postanowiliśmy
po pierwszym etapie zrezygnować, by
przedstawioną nam wiedzę przetrawić na
spokojnie. Nie polecam więc robienia dwóch
stopni na raz. Za dużo tego jest, a wiedza,
którą dzieli się Kanya wymaga treningu i
precyzji. Nie jest to jednak trudna
sztuka.
Jest to spokojna, precyzyjna robota. Można
ją podzielić na segmenty np. robiąc sam
kręgosłup, lub całe ciało albo po prostu
nogi ze stopami. Technik też jest wiele i
nie trzeba, choć można, stosować
wszystkie.
Na pierwszym etapie pokazywany jest ogólny
masaż całego ciała w pozycji leżącej na
plecach, brzuchu, bocznej jak i siedzącej.
Nie ma twarzy i zbyt wielu manipulacji. Nie
ma też zbyt żmudnej roboty na samych
stopach. Jest natomiast dużo ciekawych
rozściągań i pracy z powięzią. Trochę
to wszystko zahacza też o podstawy
neuromobilizacji.
Ważna jest wygoda samego pacjenta, jak i
ergonomia technik wykonywanych przez
terapeutę.
Do tego masażu nie potrzebny jest wzrok.
Potrzebne są natomiast dobre czucie i
trochę orientacji przestrzennej (nie mylić
z orientacją w terenie). Pisząc o
orientacji przestrzennej mam na myśli
uświadomienie sobie, że świad posiada 3
wymiary. W masażu tym bawimy się ciałem
rozciągając je w różnych kierunkach.
Góra, dół, lewo, prawo - stąd ta
widowiskowość.
Jarek W. "
calosc opinii i dyskusja "Masaż tajski -
moja subiektywna recenzja"
http://groups.google.pl/group/terapiamanualna
polska/browse_thread/thread/4b0b8b4a0dd14316#
http://sites.google.com/site/masaztajskiwarsz
awakurs