PRZYCHODNIA WETERYNARYJNA PROVET S.C. - WARSZAWA, MZ

Obciąć pazurki, zaszczepić kotka. Nic więcej. Zero zainteresowania, zero myślenia, zero dociekania, zero słuchania właściciela. Radzę konsultowac się z prawdziwymi lekarzami, nie tymi w provecie. Dla nich umierające zwierzę jest zdrowe. Szczególnie brak pojęcia na temat możliwych genetycznych przypadłości kotów rasowych. Ja przeżyłam bolesną nauczkę i choć minęło już pół roku, nigdy nie bybacze sobie wiary w lekarzy z tej placówki. Nigdy. Nie ma dnia, żebym nie myślała źle o nich i o swojej naiwności i nie przeżywała wszystkiego od samego początku. A czasu już nie cofne. Nie życzę nikomu podobnego dramatu. Nie ufać. Absolutnie nie ufać. Provet mówi jedno, wy idziecie na konsultacje gdzie indziej. Bo wy wiecie lepiej niż oni.

Taka oto historia: kilka lat temu mój kot został potrącony przez samochód, wrócił do domu krzycząc z bólu, miał niewładny ogon, krew lała się z pyszczka (okazało się później, że miał złamaną szczękę). Pan Dr S. pomimo tego, że nie prowadził dyżurów nocnych na widok kota wziął telefon do reki i zadzwonił do żony, mówiąc "kochanie, nie wracam na noc, bo mam pacjenta" i został z kotem cała noc, bo ta noc była kluczowa czy przeżyje - czy nie. A za "dyżur" wziął naprawdę symboliczną kwotę, bo było to 50 zł. Dodam, że jest zdecydowanie kociarzem a na jego ścianie ma w większości dyplomy z kocich szkoleń. Jednym słowek - z kotem wal smiało do dr. S.